piątek, 12 lipca 2013

Początek

Już od kilku lat marzyłam o własnym ogrodzie, jednak ciągle brakowało mi na niego miejsca. Zaczęłam się rozglądać za jakimś skrawkiem ziemi, gdzie mogłabym go urządzić. Jedyne co wtedy mi przyszło do głowy to zagospodarowanie fragmentu działki, który wtedy był kompletnym buszem. Na początku mnie to przerażało - rosło tam mnóstwo zapuszczonych krzaczorów, prawie wszystkie były chore, nikt ich nie pilnował, nikt nie zwracał na nie uwagi, nawet nikt się nie zapuszczał w tamtą okolicę. Wiadomo, że wygodniej byłoby dostać gołą ziemię i zająć się tworzeniem ogrodu od zera, jednak ja ostatecznie wylądowałam z piętnastoletnimi chaszczami. Zaczęłam powoli rozbrajać ten teren - powyrzucałam najtragiczniejsze okazy i dzięki temu powoli zyskiwałam coraz więcej przestrzeni. Niestety nie mam żadnych zdjęć z tamtego okresu, ale uwierzcie mi, że ledwo dało się tam przecisnąć, a jeśli ktoś już się odważył tam wejść, to wychodził oblepiony pajęczynami i ślimakami od stóp do głów.

Jesień 2012 spędziłam robiąc tam porządki, jednak na poważniej zajęłam się tym dopiero w kwietniu 2013. Po konkretnym przerzedzeniu zarośli wyglądało tam tak:








Na zdjęciach widać, że część roślin była już wymodelowana. Jeśli się przyjrzycie, to zauważycie również, że z gąszczu wyłoniły się prawdziwe perełki - wszystkie dostały ogromną porcję leczniczych oprysków i dużo nawozu. Znalazł się tam również ul, który planuję odmalować i postawić z powrotem.

Udało mi się krótko podsumować rok 2012, w następnym wpisie pokażę pierwsze wiosenne prace. Wszystko w tym ogrodzie robione jest powoli i z namysłem, dlatego tworzenie go zajmie na pewno kilka lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz